piątek, 24 kwietnia 2015

Makeup Revolution Flawless Matte - matowe perełki wśród cieni do powiek.

Witajcie!

Ani się obejrzałam a już końcówka kwietnia. Nie było mnie dłuższą chwilę, ale szczerze nie chcę mi się tłumaczyć dlaczego. Powód wciąż jest taki sam - permanentny brak czasu. Mam jednak nadzieję, że nie opuściliście mojego bloga na zawsze i czekaliście cierpliwie. Dziś dotarłam do Was z postem o cieniach idealnych - oczywiście idealnych dla mnie. Długo szukałam czegoś trwałego, mocno napigmetowanego i matowego, a do tego w niskiej cenie. Kilka minut szperania po internecie, parę obejrzanych filmików na YouTube i są - Makeup Revolution Flawless Matte.



Paletka zapakowana jest w dość solidne kartonowe opakowanie w odcieniach metalicznego złota. Z tyłu znajduje się przedstawienie wszystkich 32-uch. kolorów. Mamy tutaj bardzo duży przekrój kolorystyczny, od bardzo jasnych, mleczno-waniliowych, poprzez róże, brązy oraz szarości aż do głębokiej czerni. Daje to ogromną dowolność w tworzeniu wielu różnorodnych makijaży, zarówno tych delikatnych jak i wyrazistych.



Po otwarciu opakowania jawi nam się duża, czarna paleta z efektownie wyglądającego lustrzanego plastiku. Na tylnej klapce znajduję się naklejka z podstawowymi informacjami. Mamy tutaj m.in. logo producenta, pełną nazwę paletki, wagę oraz skład produktu, a także datę przydatności do użytku. Jest to oczywiście standardowe 12 miesięcy od otwarcia. Niestety mimo swojego ładnego wyglądu opakowanie trochę mnie zawiodło. Już na drugi dzień poluzował się zawias, nie wiem czy tylko ja mam takie szczęście, czy może jest to pewna prawidłowość?


Ponadto do dyspozycji mamy sporych rozmiarów lusterko oraz folie zabezpieczającą z nazwami cieni. Pora napisać teraz kilka słów o samym kosmetyku. Jak już wspomniałam, paleta zwiera 32 okrągłe cienie i co dla mnie najważniejsze wszystkie mają matowe wykończenie. Ostatnimi czasy lubuję się jedynie w matach, ponieważ moim zdaniem za ich pomocą tworzy się najpiękniejsze i najbardziej trwałe makijaże. Różnorodność oraz pigmentacja Flawless Matte po prostu powaliła minie na kolana od pierwszego wejrzenia. Mam jednak wrażenie, iż ciemniejsze odcienie są o wiele bardziej nasycone kolorem niż te jaśniejsze, ale może to wina moich tłustych powiek.


Kolejnym plusem jest również fakt, że cienie są niesamowicie trwałe. Zagruntowane bazą pod cienie oraz matowym pudrem spokojnie utrzymują się na oczach przez kilka godzin, bez większych poprawek. Powyższe zdjęcie przedstawia kondycje mojego makijażu po całym dniu pracy, gdzie nie miałam zbytnej sposobności dokonywać modyfikacji. Jak na moje codzienne potrzeby efekt jest zadowalający. Ponadto cienie od Makeup Revolution są bardzo przyjemne w noszeniu, nie obciążają powieki, przy użyciu odpowiedniej bazy nie rolują się w załamaniu, nie zauważyłam również aby jakoś nadmiernie się osypywały. I pomyśleć że można je mieć już za nie więcej niż 40 złotych. Czegoż chcieć więcej?!

Tak, tak pewnie zaraz podniosą się głosy, że słabe, tanie i w ogóle nie warte uwagi. Cóż... nie każdego stać na kosmetyki za kilkaset złotych, a poza tym zawsze miło otrzymać przyzwoitą jakość za niewielkie pieniądze. Nikt nie lubi niepotrzebnych wydatków.  

Trzymajcie się ciepło i napiszcie jakie  są Wasze doświadczenia z marką Makeup Revoluton? 




PS. Zapomniałam dodać, że cienie są cudownym prezentem świątecznym od Pana Pesymisty, jednym z wielu zresztą. Jeszcze raz bardzo dziękuję, Ty wiesz że jesteś kochany :*


1 komentarz:

  1. zastanawiałam się czy je zakupić do swojej kolekcji ceni ale bałam sie że bedą nie trwałe ale teraz nie pozostaje mi nic innego jak je zakupić pozdrawiam ciebie Anielko ciepło z konina Alice

    OdpowiedzUsuń