Tytuł: Złodziejka książek
Autor: Markus Zusak
Wydawnictwo: Nasza księgarnia
Ilość stron: 496
Cena z okładki: 49.90 zł.
Cześć!
Długo szukałam odpowiednich słów,
aby opisać tą powieść. Wszystkie jakie znam i używam na co dzień wydawały się niewystarczające.
Słowa mają wielką moc. Dzięki nim jesteśmy w stanie komunikować świata swoje
potrzeby czy poglądy. Słowa potrafią wesprzeć i połechtać, ale mogą również
pogrzebać wszelkie nadzieje. Wszystko zależy od intencji z jaką ich używany.
Banalne? Cóż, niech podniesie rękę ten, kto choć raz nie zaznał potęgi słowa.
Aby odrobinę przybliżyć historię
Złodziejki książek, postanowiłam poprosić Was o krótką chwilę refleksji. Zatem,
usiądźcie wygodnie, zamknijcie oczy i puśćcie wodzie wyobraźni. Sroga zima w
hitlerowskich Niemczech przełomu lat 30 i 40 XX wieku. Fuhrer z powodzeniem szerzy swoją antysemicką
ideologię, właśnie za pomocą słów. Głośno nawołuje do walki w obronie czystości
aryjskiej rasy i trzeba przyznać, iż robi to niezwykle skutecznie. Naród stoi w
przededniu II Wojny Światowej, jednego z najkrwawszych i najbardziej
wyniszczających konfliktów w dziejach ludzkości. A to dopiero początek.
Nastoletnia Liesel Meminger na
skutek obrzydliwego zrządzenia losu trafia pod opiekę rodziny zastępczej. Dziewczynka,
wyposażona jedynie w małą walizkę oraz książkę w czarnej oprawie, przybywa na
Himmelstrasse. Jej nowymi rodzicami zostają Rosa i Hans Hubermannowie,
małżeństwo które stanowi najznakomitszy dowód na prawdziwość stwierdzenia, iż
przeciwieństwa się przyciągają. Mimo skrajnych różnic oboje bardzo się kochają
i przelewają to uczucie na przybraną córkę. Chociaż okazują je w diametralnie
inny, charakterystyczny dla siebie sposób. Hans od pierwszych dni otacza
dziewczynkę wewnętrznym spokojem, ciepłem i zrozumieniem. Natomiast Rosa, jak
przystało na kobietę praktyczną i poukładaną, próbowała wychować ją tzw. twardą
ręką. Możecie wierzyć lub nie, ale to iście wybuchowe połączenie zaowocuje
wieloma wzruszającymi oraz zabawnymi sytuacjami. Zresztą sprawdźcie sami.
Jak mała Niemka stała się
złodziejką książek? To bardzo długa
historia i jeśli zdradzę ją w całości, będzie to najbardziej wstrętny spojler,
jaki możecie sobie wyobrazić. To tak, jakbym wbiła czytelnikom nóż serce i
przekręciła ostrzę. Wybaczcie, ale nie chcę być światkiem Waszej czytelniczej
śmierci. Napiszę jedynie, że w chwili kradzieży swojej pierwszej książki,
dziewczynka nie znała jeszcze potęgi
słów, co więcej nie potrafiła w ogóle czytać ani pisać. Mimo to, nie mogła
oprzeć się pokusie, zabrania spod śniegu „Podręcznika Grabarza”. To właśnie z
nią Liesel wkroczyła na Himmelstrasse i to ona stała się symbolem późniejszych
wydarzeń, który zarazem łączył bohaterkę z przeszłością. Kiedy Hans Hubermann
zdał sobie sprawę, że jego przybrana córka, jako jedyna w klasie nie umie czytać, natychmiast postanowił pomóc. Dzięki wrodzonej dobroci i cierpliwości wprowadził
dziecko w świat słów i pokazał jak czerpać z niego to, co najlepsze. Upór i
zaangażowanie ojca sprawiły, że w niedługim czasie dziewczynka stała się
władczynią słów, niosących ukojenie w tych trudnych czasach.
Krótko mówiąc, książka opowiada o
losach przeciętnej nastolatki z małego niemieckiego miasteczka, żyjącej w
biednej rodzinie, która ledwo wiąże koniec z końcem. Nic specjalnego – pomyślicie.
Pewnie każdy z Was czytał już miliony podobnych historii, ja również, mam ich
za sobą bardzo wiele. Ta jednak jest czymś absolutnie wyjątkowym. Tło,
determinujące wszystkie wydarzenia stanowi oczywiście II Wojna Światowa. Autor
w piękny i wzruszający sposób opisał realia rządzące ludzkim życiem w tamtym
okresie. Znakomicie ukazał podział niemieckiego społeczeństwa na zwolenników
hitlerowskiej ideologii, jej przeciwników oraz tzw. „ludzi środka”. Zaznaczył
również, że w obliczu prawdziwego zagrożenia, które dotyka nas i naszych
biskich, poglądy polityczne przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Na kartach
powieści stykamy się zatem z całym wachlarzem ludzkich uczuć i emocji. Z jednej
strony obserwujemy rozpacz, przerażenie oraz ogromne pokłady nienawiści.
Wszystko to jest tak realne, że niemal czujemy w nozdrzach dymny zapach
Holokaustu. Jako przeciwwagę położono jednak bezinteresowną miłość, przyjaźń
ponad podziałami i chęć niesienia pomocy. Jakby tego było mało Markus Zusak ma
narratora swojej powieści wybrał, śmierć! Tak, Tak dobrze przeczytaliście
ŚMIERĆ!!! Ma ona jednak niewiele wspólnego z obrazem kostuchy, jakim karmią nas
masowe media. Po pierwsze JEST MĘŻCZYZNĄ!....a zresztą niech sama się przedstawi.
|
Markus Zusak "Złodziejka książek" |
Wojna i śmierć nieodłączni
towarzysze, jedno nie istnieje bez drugiego. Jeśli dodać do tego odrobinę
odwagi oraz miłości, otrzymujemy coś niezaprzeczalnie cudownego. Coś co z
każdym rozdziałem elektryzuje swoim realizmem i chwyta z gardło lodowatą grozą.
Uzmysławiając nam że największym koszmarem jest życie. To właśnie „Złodziejka
książek”, która moim zdaniem, już dzisiaj zasługuję na miejsce w kanonie
literatury wojennej. Jest lekturą absolutnie dla każdego, bez względu na płeć,
wiek czy poglądy polityczne. Przeczytajcie ją zatem ku przestrodze, aby tamte
okropne wydarzania nigdy już nie powróciły! Na zakończenie zostawiam Wam
pytanie zadane przez śmierć, może znacie na nie odpowiedź.
|
Markus Zusak "Złodziejka książek" |
Moja ocena:
10/10
Do miłego :)