Witajcie!
Wakacje nieubłaganie dobiegają końca. To właściwie ostatni
dzień, więc przyszedł czas na ulubieńców. Jak zauważyliście, nie tworze ich co
miesiąc, ponieważ mam w zwyczaju przywiązywać się do rzeczy. Jeśli coś mi się
podoba, łatwo z tego nie rezygnuję na korzyść czegoś innego. Wakacje to jednak
taki okres w ciągu roku, kiedy nasza (a przynajmniej moja) rutyna ulega
zmianie. Poznajemy nowe miejsca, ludzie czy smaki. Mamy również nieodpartą
potrzebę zmian, doświadczania, sprawdzania, testowania. Nie inaczej było w moim
przypadku, dlatego zapraszam na ulubieńców lipca i sierpnia.
Post ten chciałabym podzielić na kilka głównych kategorii, a
mianowicie: makijaż, zapach, film i muzyka, książka, jedzenie oraz wydarzenie z
życia. W każdej z nich znajdzie się maksymalnie trzech ulubieńców, bez których
nie wyobrażałam sobie minionych wakacji. O większości rzecz jasna możecie już
przeczytać na blogu, bo dzielę się tutaj z wami wszystkim, wokół czego kręci
się mój świat. Nie przedłużając przejdźmy zatem do pierwszej grupy, ponieważ
jest tego trochę.
Makijaż
W
miesiącach letnich stawiałam na minimalizm w makijażu i na mojej twarzy gościły
zwykle tylko trzy produkty. Krem BB Garnier dla wyrównania kolorytu cery i
przykrycia niedoskonałości, o którym więcej możecie przeczytać tutaj: Garnier BB Cream Miracle Skin Perfector - lekki krem koloryzujący. Obecnie
mam wariant przeznaczony dla skóry tłustej i mieszanej i różni się on oczywiści
konsystencją oraz tym, że nie pozastawia na buzi, takiej wilgotnej,
nawilżającej poświaty. Wręcz przeciwnie idealnie ją matuje i pozostawia i
zapobiega błyszczeniu. Drugim produktem jest tusz do rzęs Maybelline Lash
Sensational. Właściwie trafił on do mnie z polecenia koleżanki, która nagrała
świetną recenzje tego kosmetyku na Youtube. Po obejrzeniu filmiku,
stwierdziłam, że ja również muszę go wypróbować i nie zawiodłam się.Ostatnią
rzeczą w kategorii makijaż, jest moja ukochana pomadka z Golden Rose, Velvet
Matte w odcieniu 02. Towarzyszyła mi po prostu wszędzie, czy to spotkanie ze
znajomymi przy kawie czy rodzinne przyjęcie, zawsze idealna i niezastąpiona.
Więcej o mojej mini kolekcji szminek GR Velvet Matte w oddzielnym wpisie. Golden Rose Velvet Matte - pomadkowy ulubieniec. To trio stanowiło cały mój wakacyjny makijaż. Czasem
jeszcze pojawiał się jakiś cień na powiekach lub kredka na linię wodną, ale
naprawdę sporadycznie.
Zapach
Tak jak w przypadku makijażu, jeśli chodzi o zapach, również
wybrałam coś lekkiego i zwiewnego. Były to zachwalane już na blogu mgiełki od
Victoria’s Secret. "Lost in fantasy” oraz "Fantasies Beach",
czyli brazylijska orchidea z kiwi, a także kaktus z nutą morskiej soli to moim
skromnym zdaniem najlepszy wybór na lato! Lekkie, odrobinę słodkie i cudownie
pachnące, czego chcieć więcej? Po dodatkowe informacje odsyłam tutaj Mgiełki Victoria's Secret - pachnąca alternatywa na upalne lato.
Film i muzyka
Nie mam niestety filmu, który z czystym sumieniem mogłabym
Wam polecić. W czasie wakacji oczywiście obejrzałam ich kilka, ale żaden jakoś
mnie szczególnie nie zachwycił. Na swoją kolej do obejrzenia czeka jeszcze "Jobs", "Baby blues" oraz "Gwiazd naszych wina". Jeśli widzieliście, któryś z nich, dajcie znać czy warto. Co się natomiast tyczy muzyki, dla nikogo już chyba nie
jest tajemnicą (bo trąbiłam o tym gdzie tylko się dało), że absolutnym
odkryciem ostatnich miesięcy jest Soundtrack z filmu "Pięćdziesiąt twarzy
Greya". Ta płyta po prostu podbiła moje serce od pierwszych dźwięków i słucham
jej na okrągło! Nie będę się tu więcej rozpływać, bo o krążku powstała rzecz
jasna osobna notka. "50 twarzy Greya" (soundtrack) - Fify Shades of...Music. Zapraszam również do przeczytania pozostałych
„grejowych” wpisów.
Książka
Kochani wstyd się przyznać, ale ja – mól książkowy, który
potrafi ogarnąć kilkusetstronicową powieść w parę godzin- przeczytałam przez
ostatnie dwa miesiące tylko jedną książkę! Tak wiem… słabo, ale zawsze coś. "Brudny
świat" to historia stworzona przez Panią Agnieszkę Lingas-Łoniewską. Opowiada
ona o losach miłości i związku Tommy’ego Cordell’a oraz Kati Russell. Jednym
słowem burzliwe życie z muzyką w tle. Fani serii pt. „Zmierzch” mogą kojarzyć
fabułę, z FanFicton o tym samym tytule, umieszczonego na pewnym forum. Bardziej
szczegółowa recenzja miała pojawić się już na początku sierpnia, ale co tu dużo
mówić, zawaliłam sprawę. Tych, którzy chcą poznać moją opinię na temat tej
książki, proszę o cierpliwość…
Jedzenie
Nie martwcie się nie zamierzam zamieszczać tu całego
wakacyjnego menu z podziałem na dni i godziny oraz adnotacją "Co jedzą blogerzy".
Jak zwykle przez okres wakacyjno-letni, królowała u mnie czekolada Milka Oreo,
oczywiście im większa tym lepsza. Najsłodsza, najsmaczniejsza, po prostu najlepsza!
I niech się schowają wszystkie Wedle czy Goplany… Smakowym ulubieńcem lata są
również lody Magnum w białej czekoladzie – pycha! Poza tym na moim stole często
królowały świeże owoce, a wśród nich maliny i borówki amerykańskie.
Wydarzenie z życia
Cóż wydarzyło się w te wakacje? Mogę wspomnieć o dwóch najważniejszych
rzeczach. Jak wiedzie na początku lipca wyjechałam na krótki urlop do Dziwnówka
i niewątpliwie był to najlepszy czas od bardzo, bardzo dawna. Przez te kilka
dni naprawdę udało mi się wypocząć po obronie i trudach całego roku. Cudowna
pogoda oraz kompletny brak obowiązków pozwoliły zmobilizować się do kolejnych
działań. Na pewno wrócę tam w następne wakacje. Link. Nie byłabym sobą, gdybym
nie wspomniała o czymś jeszcze. Ma początku tego miesiąca odbyły się bowiem
chrzciny mojego malutkiego siostrzeńca. Była to mała, rodzinna uroczystość w
gronie najbliższych, ale wspomnienia pozostaną na zawsze.
To by było na tyle, jeśli chodzi o wakacyjnych ulubieńców
roku 2015. Mam nadzieję, że Wy również macie co wspominać. Wszystkim uczniom z
okazji 1-go września życzę siły i wytrwałości na nadchodzące 10 miesięcy.
Uczcie się, odkrywajcie i doświadczajcie, pamiętając to co było oraz będąc
otwartym na to co nadejdzie. W końcu niedługo znów przyjdą wakacje!
Do miłego :)